Table Of ContentBiblioteka kwartalnika
— KRONOS —
Jonathan Lear
Nadzieja radykalna
Etyka w obliczu spustoszenia kulturowego
FUNDACJA AUGUSTA HRABIEGO CIESZKOWSKIEGO
Przełożył
MARCIN RYCHTER
Wstępem poprzedził
PIOTR NOWAK
Warszawa 2013
Projekt okładki i stron tytułowych
Krzysztof Bielecki
Redakcja
Krzysztof Rosiński
Korekta
Magdalena Pabich
Jonathan Lear
Radical Hope. Ethics in the Face of Cultural Devastation
Copyright © 2006 by the President and Fellows of Harvard College
Copyright © for this edition by Fundacja Augusta hr. Cieszkowskiego
ISBN 978-83-62609-16-1
Fundacja Augusta hr. Cieszkowskiego
ul. Mianowskiego 15/65, 02-044 Warszawa
e-mail: [email protected]
Nakład 1000 egz.
Wydanie pierwsze, Warszawa 2013
Skład
Studio Artix, Jacek Malik, [email protected]
Druk i oprawa
Drukarnia im. A. Półtawskiego
Piotr Nowak
Wstęp
Sniqc, człowiek wprawia się do przyszłego życia.
F. Nietzsche
1. Jonathan Lear jest filozofem, profesorem w Committee on So-
cial Thought na Uniwersytecie w Chicago i, co ma dla omawianej
tutaj książki kapitalne znaczenie, praktykującym psychoanality
kiem. Jego Nadzieja radykalna odpowiada bowiem na trzy zasad
nicze pytania: (1) jak żyć w świecie, który nagle stracił jakikol
wiek sens; (2) czy w takim świecie możliwa jest jeszcze nadzieja;
a jeśli tak, to (3) w jakim języku można starać się ją wyrazić?
Powiedziałbym zatem, że Nadzieja radykalna to swego rodzaju
podręcznik pierwszej pomocy po upadku znanego nam świata -
takie odniosłem wrażenie po jej lekturze.
Ale Lear stawia jeszcze bardziej fundamentalne i ogólne
pytanie: co dzieje się z ludźmi, gdy nieoczekiwanie znika z po
wierzchni ziemi ich kultura, gdy unicestwieniu ulega to wszystko,
do czego przywykli? Za przykład obiera indiańskie plemię Wron.
Na przełomie XIX i XX wieku większość plemion indiańskich
zderzyła się z dwoma wynalazkami, których sile nie potrafiła
się przeciwstawić: amerykańskim winchesterem i wodą ognistą.
Pierwszy wybił trzy czwarte Indian, drugi zdegenerował ocalałą
V
Piotr Nowak
resztę1. W swoich badaniach Lear opiera się na ustnej relacji wo
dza Wron spisanej przez Franka B. Lindermana. Wiele Przewag
(bo takie imię nosił wódz) wypowiada myśl, która posłużyła Le
arowi za punkt wyjścia jego opowieści: „Odkąd odeszły bizony,
serca moich ludzi upadły na ziemię i nikt już ich nie podniósł.
Później nic już się nie wydarzyło”. Co to znaczy, że nic się nie
wydarzyło? - pyta Lear. Przecież Wiele Przewag był osobą wy
jątkowo długowieczną i energiczną. Gdy przestał być wojow
nikiem, skutecznie zajął się rolnictwem, odbierał nagrody, jego
wkład w pojednanie między „dzikimi” a rządem amerykańskim
doceniono i uhonorowano. W jakim więc sensie „nic się nie wy
darzyło”? Aby to zrozumieć, należy cofnąć się do snów, które
przyśniły się dziewięcioletniemu Wielu Przewagom i trwale ufor
mowały jego umysłowość. W pierwszym śnie Wiele Przewag wy
śnił sposób, w jaki miał sobie radzić po śmierci starszego brata.
Drugi sen (ściśle biorąc: koszmar) był już dużo dziwniejszy. Ma
łemu chłopcu przyśniło się widmo apokalipsy, która w przyszło
ści miała znieść z powierzchni ziemi plemię Wron. Także w tym
wypadku marzeniu sennemu towarzyszyły praktyczne wskazania
mające osłabić siłę, z jaką to, co nieuniknione, powoli wdzierało
się w życie jego plemienia. Sny bowiem (przekonuje Lear) po
trafią wprowadzić nas do rzeczywistości tylnym wejściem, jej
kuchennymi schodami, wiodąc wprost ku sytuacjom kłopotliwym,
często niewytłumaczalnym. Dlatego bywa, że sen wywiera wpływ
na podejmowane decyzje, niekiedy sabotując je, przez co lepiej 1
1 Por. sarkastyczny przypis Carla Schmitta do Pojęcia polityczności, w którym roz
waża warunki dopuszczalności eksterminacji niepolitycznych narodów. „(Njiektóre
narody »z natury swej podlegają proskrypcji«, np. Indianie, ponieważ są ludożer
cami. Indianie w Ameryce Północnej rzeczywiście zostali całkowicie wytrzebieni.
Być może wraz z postępem cywilizacji i wzrostem poczucia moralności wystarczą
bardziej niewinne powody niż ludożerstwo, aby jakiś naród został przez inne umiesz
czony na liście proskrypcyjnej; być może pewnego dnia wystarczy, że nie będzie
on mógł spłacić swoich długów” (C. Schmitt, Pojęcie polityczności, w: C. Schmitt,
Teologia polityczna i inne pisma, przeł. M.A. Cichocki, Kraków 2000, s. 225-226).
VI
Wstęp
wzmacnia moralny fundament, niż czyni to tradycja, docierająca
zawsze drogą okrężną, dookoła.
Dlaczego wewnętrzny nakaz przyrównujesz do snu?
Czy odnosisz wrażenie, że jest bezsensowny, nie wia
domo do czego się odnosi, jest nieuchronny, niespoty
kany, że uszczęśliwia albo przestrasza bez przyczyny,
że nie jest do końca przekazywalny, a przekazywania
wymaga, podobnie jak to ma się ze snami2?
2. Wiele Przewag był człowiekiem, który miał zobaczyć zmianę
kulturową na własne oczy i doświadczyć jej na własnej skórze.
Nim został wodzem, jako młody chłopak dzielnie bronił kija wy
znaczającego granice, których nikomu nie wolno było przekro
czyć. W świecie Wron, w którym religia przenikała się z walką
na śmierć i życie, osadzenie w ziemi laski przewagi było równo
znaczne z wyznaczeniem obszaru, na który nikt poza Wronami nie
miał prawa wstępu. A zatem samo jej osadzenie posiadało aspekt
tyleż psychologiczny, co militarny - osłabiało morale przeciw
nika. Wierzono, że człowieka może spotkać los stokroć gorszy
od śmierci i przegranej, mianowicie życie w hańbie, z piętnem
beznadziejnego „losera”, który nie obronił swych przewag i na
raził plemię na zniszczenie. A także odwrotnie: wojownik demon
strujący przewagi, skutecznie broniący osadzonej w ziemi laski,
cieszył się wielkim poważaniem wśród współplemieńców. Gdy
był młody, mógł sobie wybrać żonę, nie czekając na osiągnięcie
pełnoletniości; jego żona mogła iść przed nim, nieść jego tarczę.
Jeszcze innym sposobem „zaliczania przewagi” było dotknięcie
przeciwnika laską bez zranienia go czy natychmiastowego zabija
nia. W „zaliczaniu przewagi” nie chodziło bowiem o bezpośrednie
2 F. Kafka, Czwarty notatnik w ósemce, przeł. B.L. Surowska, za: J.L. Borges,
Księga snów, oprać. J. Partyka, Warszawa b.d., s. 98.
VII
Piotr Nowak
wyeliminowanie wroga, lecz o stworzenie takiej sytuacji, w której
zrozumie on, że zaraz zginie. Agon między zwaśnionymi ple
mionami miał więc par excellence kojevianski charakter: tym,
o co walczono, był czysty prestiż, uznanie - nie eliminacja, a wy
muszenie na przeciwniku uznania dla zwycięzcy. Natomiast pa
trząc na ten sam czyn w kategoriach ogólnoplemiennych, należy
dodać, że wojownik określał w walce przestrzeń życiową całej
zbiorowości. I więcej: skoro laska przewagi oddzielała życie
od śmierci, należało jej strzec nawet za cenę własnego istnienia.
Wojownik życiem swoim poświadczał wartość wetkniętego w zie
mię patyka, weryfikując przy okazji zasadnicze dla kultury Indian
Północnych pojęcie odwagi. Odwaga - pisze o tym Lear w ostat
nim rozdziale książki - dlatego jest cnotą, że stanowi najlepszy
sposób, w jaki potwierdzamy podstawowy, dotyczący nas samych
fakt, mianowicie, iż jesteśmy skończonymi, erotycznymi stwo
rzeniami. Przez skończoność rozumie on zespół ograniczeń,
którym poddana jest natura ludzka. Nie jesteśmy wszechmocni,
powiada, ani wszechwiedni; nasza zdolność stwarzania jest ogra
niczona; taka sama jest zdolność zdobywania tego, co chcemy;
nasze wierzenia mogą okazać się fałszywe; nawet pojęcia, którymi
posługujemy się przy opisywaniu świata, podatne są na deforma
cję. Natomiast samą erotyczność kondycji ludzkiej wykłada
Lear za Platonem. Z uwagi na braki wynikające z ludzkiej skoń-
czoności człowiek sięga po świat, tęskniąc za nim, pragnąc go,
uwodząc, wreszcie pożądając tego, co uznaje (aczkolwiek błęd
nie) za wartościowe, piękne i dobre. Czy wojownik z plemienia
Wron (lub z jakiegokolwiek innego) mógł jednak zdobyć się
na taki czyn jak wetknięcie kija w ziemię w stworzonym dla jego
potrzeb rezerwacie? Czy w rezerwacie odczuwał ten sam brak,
który nakazywał mu stanąć do walki o uznanie? Toteż wkrótce
miało się okazać, że w świecie odartym ze swobody i naturalności
nie ma miejsca na zachowania godnościowe, na odwagę. W rezer
wacie kij pozostawał kijem i nikomu nie przychodziło do głowy
VIII
Wstęp
walczyć o niego ani go bronić. Wiele Przewag przeprowadził
więc swoje plemię od świata, w którym kradzież konia przeciw
nikowi stanowiła powód do chwały, do świata, gdzie ten sam czyn
kwalifikowany był jako pospolite przestępstwo. Innymi słowy,
kres kultury rywalizacji nastąpił wraz z domestykacją żywiołu,
obłaskawieniem „wiatru”, przepędzeniem bizonów, kryminaliza-
cją zachowań przynoszących w dawnym świecie sławę i honor.
Ci, którym przyszło żyć w nowej rzeczywistości, żyli w total
nej dezorientacji. Można powiedzieć, że w ich obecności, na ich
oczach rozpadały się pojęcia spajające do tej pory kulturę Indian
w sensowną całość. Spustoszenie, które dotknęło rzeczywistość
plemion indiańskich, przypomina pod wieloma względami współ
czesną kulturę nadżartą przez nihilizm. Widać to na przykładzie
heideggerowskiej kategorii czasowości, która znalazła zastoso
wanie w analizie rozpadu pojęć właściwych dla kultury Indian
północnoamerykańskich. Sama czasowość - rozumienie czasu
przejawiającego się pod postacią określonych form kultury - jest
wyraźnie datowalna. Skoro czas jest zawsze czasem, „gdy-to-a-
-to” się stało, z łatwością można wyobrazić sobie „kres” takiego
czasu, a więc moment, w którym „to-a-to” już się nie dzieje. Gdy
bizony odeszły - to słowa Dwóch Onuc - Wrony już „tylko żyły”.
Ten swoisty „koniec czasu” może - zdaniem Leara - przytrafić
się w każdej chwili - dosłownie - każdemu. Żadna rzeczywistość
nie jest na tyle immunizowana, by obronić się przed destrukcyj
nym wpływem nihilizmu, który, jak kwas, rozpuszcza w sobie
wszystko. Myślenie w „czasie marnym” zmienia się w bezmyśl
ność, uniwersytet - w zakład produkcyjny, żywe, pulsujące aglo
meracje nagle pustoszeją i obumierają, praca i walka tracą sens,
zmieniając się w jałowy odpoczynek i bezrobocie. Drogę wyjścia
z egzystencjalnego impasu - to jedna z piękniejszych intuicji za
wartych w tej książce - może odnaleźć poeta, który nada zagła
dzie jego plemienia zupełnie nowy sens. Lear ma na myśli kogoś
takiego, „kto odniósłby się do przeszłości plemienia i - zamiast
IX
Piotr Nowak
wzbudzać w ten sposób nostalgię czy budować namiastkę mi
mesis - zapewnić Wronom w oparciu o nią nowe, żywe formy
życia i istnienia. Przez »poetę« rozumiem tu - w najszerszym
sensie - kogoś, kto potrafi stworzyć przestrzeń pełną znaczeń.
Możliwość pojawienia się takiego poety oznacza możliwość za
istnienia nowego pola możliwości. Nikt nie jest w stanie wyklu
czyć takiej możliwości”. Zwykle bowiem poeta czerpie z rezerw
uciułanych na gorsze czasy. Bez niego naród dożywa życie bez
refleksji, w całkowitej pustce, w oderwaniu od własnej pamięci.
Powołaniem poety jest więc wytrącenie narodu z gnuśności,
w jaką popadł nie z własnej winy, wybudzanie z letargu resztek
plemiennej świadomości.
3. We wspólnocie Indian w interesujący sposób poszerzano gra
nice poznania. Starszyzna plemienna nakłaniała młodych chłop
ców, by szli w góry lub do lasu i śnili. W zależności od tego,
co wyśnili, ich sny poddawano następnie mocnej interpretacji;
chłopcy śnili, a starzy te sny objaśniali. Wierzono bowiem,
że młodzieńcy obdarzeni są naturą mediumiczną, że rodzą się
w nich obrazy powstające na granicy dwóch światów - przyro
dzonego i nadprzyrodzonego; śnili zatem to, czego nie potrafili
pomyśleć. W plemieniu Wron to Wiele Przewag miał być tym,
który wyśnił im przyszłość.
Zobaczyłem, jak Cztery Wiatry szykują się do ataku
na las, i wstrzymałem oddech. Zrobiło mi się żal tych
pięknych drzew. Żal mi było wszystkich istot żyją-
cych w lesie, ale byłem bezsilny. Nie mogłem obro
nić ich przed Czterema Wiatrami, które wspólnie
ruszały na wojnę. Schowałem twarz w ramiona, gdy
uderzyły! Słyszałem Grzmoty ryczące podczas burzy,
widziałem, jak piękne drzewa łamią się niczym źdźbła
traw i jak las zmienia się w stertę potrzaskanych pni.
X
Wstęp
Schylając się, usłyszałem, jak Cztery Wiatry przelatują
nade mną, jakby wciąż nie było im dość, i popatrzyłem
na obraz zniszczenia, który się przede mną roztaczał.
Tylko jedno drzewo, wysokie i dumne, zostało tam,
gdzie wcześniej był wielki las. Cztery Wiatry, które
zawsze wojują w pojedynkę, tym razem uderzyły
wszystkie naraz i zniszczyły wszystkie drzewa w lesie
oprócz jednego. Stojąc samotnie pośród swoich po
walonych towarzyszy, wyglądało smutno. „Co to zna
czy?” - wyszeptałem w moim śnie.
Sen Wielu Przewag, przypomniany i na nowo odkryty,
pomógł mu rozwiązać sytuację, w której znalazło się jego ple
mię. Gdy zmieniają się reguły gry, na które nie mamy wpływu
- przekonywał współplemieńców - sami musimy się zmienić,
w przeciwnym razie zginiemy. Dlatego dobrze jest naśladować
(jak we śnie) zachowanie sikory, która słucha innych i umie się
od nich uczyć. A to oznacza redefinicję pojęcia odwagi: nie jest
nią więcej obrona powkładanych w ziemię patyków, lecz wielka,
heroiczna próba asymilacji nowej kultury i adaptowania się w jej
obrębie. Oczywiście, nie ma to i tak większego sensu (bawoły
odeszły, a wraz z nimi dusze Indian, ich odwaga), ale umożliwia
biologiczne przetrwanie. Miał to być sposób na przeżycie swej
własnej śmierci. Przynajmniej tyle.
Platon pisał (w Lachesie, 198, bc), że te rzeczy budzą w nas
uzasadnioną trwogę, które dopiero mają nadejść w całej swojej
nieokreśloności. Jeśli to prawda, to Indian z plemienia Wron
odarto z jeszcze jednej ludzkiej cechy: odtwarzając środowisko,
w jakim dawniej żyli, oswojono ich trwogę przed nieznanym.
Dochodzimy w tym miejscu do konfrontacji, jaka miała
miejsce pomiędzy Wieloma Przewagami a Siedzącym Bykiem,
wodzem plemienia Siuksów, który - nawiedzony ideą zbawie
nia wszystkich plemion indiańskich od zarazy białego człowieka
XI
Piotr Nowak
- wydał rządowi Stanów Zjednoczonych wojnę. I przegrał ją, jak
przegrał model życia, którego nie umiał obronić. Jak na tym tle
wypada Wiele Przewag? Można zarzucić mu (nie bez podstaw)
konformizm, układanie się z silniejszym. Lub realizm oparty
na chłodnej kalkulacji sił własnych i przeciwnika. Nowatorstwo
konceptu Leara polega jednak na czym innym. Lear bowiem idzie
za głosem snu, jaki śnił Wiele Przewag, snu, w którym, nieza
leżnie od widma apokalipsy, objawiła mu się idea radykalnej
nadziei. Co to za nadzieja i na czym polega jej radykalizm?
Z nadzieją radykalną w jej najbardziej absurdalnej postaci
mamy do czynienia - jak w micie o ofiarowaniu Izaaka - gdy
Pan Bóg nakłania jednego z rodziców do zawieszenia etycznego
nakazu opieki nad dzieckiem w imię zasady przekraczającej etykę
i transcendującej ten świat. Nadzieja, o której tutaj mowa, opiera
się na wierze w zdolność przechowania w skrajnie odmiennych
warunkach dawnych form życia, choć sam ten zamiar może wy
dawać się zgoła niedorzeczny. Wierze tej towarzyszy przekonanie,
że dobro może pojawić się nawet w takim świecie, w którym nie
ma nań miejsca, ono samo zaś jest niepojmowalne. Okazuje się,
że dobro posiada nierozkładalną strukturę, która umożliwia jego
trwanie, mimo że tradycyjne sposoby ujmowania dobra uległy
atrofii. Dlatego należy działać „w imię” najwyższej wartości,
praktycznie angażować się po jej „stronie” (słowa te opatrzy
łem cudzysłowem, ponieważ w świecie podtrutym przez nihilizm
nie ma żadnych „imion” ani jednoznacznie określonych „stron”)
nawet wtedy, gdy wymyka się ona dotychczasowej pojęciowości.
Jedynie działanie na łapu-capu, czynne, lecz ślepe zaangażowanie
umożliwi - „być może” - reanimację oznak dawnego życia i przy
wrócenie mu sensu oraz wiary w plemienne zmartwychpowstanie.
Nadzieja radykalna rodzi się zatem w okolicznościach, w których
spodziewamy się szczęśliwego zakończenia, ale nie wiemy, skąd
miałoby ono nadejść. Jej radykalizm polega zaś na tym, że znajdu
jąca się w kryzysie kultura podąża- w osobach jej najważniejszych
XII